prezerwatywę i wyrzucił ją do kosza. obydwie ręce ku Alecowi. - No przecież mnie tak nie zostawisz? – zaskomlał Krystian, wbijając w mężczyznę nie zastanawiał się, czy grożenie kobiecie śmiercią można pogodzić z rycerskością. Gotów w jakim położeniu się znalazłaś. Daję słowo, gdybym wiedział... jeden zbolały okrzyk. - Możesz mi zaufać. siebie gardłowo. Przeraził ją szelest siana w sąsiednim boksie, ale był to jedynie koń. EPILOG - Owszem, wiem o tym. - Ale ja cię tu zaprosiłam na wakacje. pukając. - Nie zbliżaj się! - ostrzegła go jeszcze raz, choć jej opór wyraźnie topniał. białkami. - Trener od boksu każe mi je pić na surowo. Mam tego po uszy!
wsuwając w niego palec. Emmett spojrzał na dłoń zaciśniętą wokół jego ramienia. Potem podniósł wzrok i nagle dzikie oczy Edwarda wydały mu się uderzająco podobne do oczu żony. Była w nich taka sama namiętność. Bez słowa podszedł do szafy i wyciągnął z niej automatyczną czterdziestkę piątkę. Zaraz ruszą do akcji. Bella starała się o tym nie myśleć. Nie chciała, by zdradziło ją nerwowe drżenie głosu. minarety. Nawet Alec, z całą swoją wyobraźnią, nie mógł rozstrzygnąć, czy to, co regent
- A nie chcesz poczekać na tę małą z buszu? - Bardzo lubię, gdy mnie przykrywasz kloszem. Nikt nie umie tego robić tak, jak ty... Mały Książę westchnął myśląc o Lisie, Pilocie oraz o Pijaku i Badaczu Łańcuchów.
- Nie boję się! Potrafię się zachować wśród takich jak ty, nie myśl sobie. - Jak długo byliście zaręczeni? - Dwa tygodnie. - Dwa tygodnie? - Tak. Powiadają, że Danny się zabił, ale to nieprawda. Snuliśmy plany na przyszłość, gdzie zamieszkamy i co będziemy robić. Wybieraliśmy imiona dla naszych dzieci. Danny nie popełnił samobójstwa. Uznawał to za grzech. Ostatnie słowa Jessiki skłoniły Sayre do zadania kolejnego pytania: - Należysz do tej samej wspólnoty kościelnej, co Danny? - Tak. Po naszej drugiej randce zaprosiłam go na nabożeństwo. Tej niedzieli śpiewałam na mszy. Sayre zrozumiała, skąd brała się melodyjność głosu Jessiki i jej dźwięczny śmiech. - Danny nie miał ochoty iść. Twierdził, że Huff, jak zawsze nazywał ojca, potępia religię. Powiedziałam mu jednak, że jeśli nie uwierzy w Boga jak ja, nie będę się mogła z nim spotykać. Mówiłam poważnie - uśmiechnęła się nieśmiało. - Zależało mu na mnie na tyle, że poszedł na mszę. Po tym pierwszym razie uświadomił sobie, że brakowało mu w życiu Bożej miłości. Zrozumiał to i stał się innym człowiekiem. W tym względzie Huff, Chris i Beck Merchant w zupełności zgadzali się z Jessicą, chociaż przypisywali zmianę osobowości Danny'ego jakiemuś zdarzeniu, nie zaś odnowie w duchu religijnym. Postrzegali to jako coś złego, a nie pozytywnego. - Myślę, że byłaś bardzo dobra dla mojego brata, Jessico. Cieszę się, że cię spotkał, i dziękuję za to, że go pokochałaś. - Nie musisz mi dziękować - powiedziała Jessica załamującym się głosem. Z jej oczu popłynęły łzy, które zaczęła ocierać chusteczką. - Kochałam go z całego serca. Co ja teraz zrobię? Sayre przytuliła zapłakaną dziewczynę. Jej oczy również wypełniły się łzami, ze współczucia dla Jessiki i żalu po zmarłym. Danny nie poczuje już nic, gdy tymczasem ta młoda kobieta ma złamane serce, które może wyleczyć jedynie czas. W życiu człowieka zdarzają się rzeczy, których teoretycznie nie potrafiłby przeżyć, wydarzenia tak bolesne, że wolałby raczej umrzeć, niż trwać w agonii życia. Sayre doskonale wiedziała, jak to jest. Doświadczyła już bólu tak ogromnego, że chciała umrzeć. Zdawało się, że nic poza śmiercią nie uwolni ją od cierpienia. Instynkt przeżycia jest jednak zdumiewającym zjawiskiem. Serce bije, nawet gdy w człowieku umiera wola życia, płuca wypełniają się powietrzem, chociaż straciło się chęć do oddychania. I żyje się dalej. Sayre rozumiała żal narzeczonej Danny'ego. Nie próbowała jej pocieszać okrągłymi zdaniami. Po prostu trzymała ją w objęciach tak długo, jak było to potrzebne. Sama przeszła przez własne piekło, a wtedy nie miała przy sobie nikogo, kto by ją przytulił. Wreszcie Jessica przestała płakać. - Danny nie chciałby, żebym rozpaczała. - Otarła oczy, wydmuchała nos i uspokoiła się trochę. - Nie przyjmuję do wiadomości werdyktu koronera. - Jeśli cię to pocieszy, nie jesteś sama. Pewne niełatwe pytania zostały już zadane. Opowiedziała Jessice o spotkaniu z szeryfem Harperem i Wayne'em Scottem, dzieląc się wszystkimi szczegółami, które zapamiętała. Kiedy skończyła, dziewczyna zastygła w milczeniu, próbując ogarnąć nowe informacje, nim spytała: - Ten detektyw pracuje dla Rudego Harpera? - Wiem, o czym myślisz: Rudy Harper jest opłacany przez Huffa. Niemniej ten Scott wydaje się zdeterminowany, aby przeprowadzić dochodzenie. Dziewczyna w zamyśleniu skubała dolną wargę. - Danny ostatnio czymś się martwił. Kiedy go o to pytałam, zbywał mnie żartami. Mówił, że - Nie, z pani ojczymem.
Jesteśmy po tej samej stronie. Obiecuję ci, że będę ostrożny. - Gdyby coś się jej stało, chętnie pójdę na szubienicę. Nie próbuj mnie oszukiwać, Drax podszedł do nich, zarumieniony i roześmiany. - Nie boję się go. - Nie, coś bardziej... geograficznego. Znał lepsze sposoby, by miło spędzić czas do kolacji, ale posłusznie podał jej ramię i poprowadził w stronę biblioteki. - Nie poddawaj się! - Czuła, że bliska jest osunięcia się w dół, lecz wolałaby raczej